Szef firmy, w której pracował tata Łukaszka, poprosił go do siebie.

Szef firmy, w której pracował tata Łukaszka, poprosił go do siebie.
- Weźmie pan Kubiaka i pójdziecie na ważne rozmowy... - zaczął szef i przerwał na widok grymasu przerażenia na twarzy taty Łukaszka. - Co panu?
- Panie prezesie... Ja lubię Kubiaka, ale na rozmowy on się zupełnie nie nadaje! To będzie katastrofa!
Była to szczera prawda. Kubiak był żywym wcieleniem praw Murphy'ego.
- A od czego pan tam będzie? - spytał oschle szef i kazał im jednak iść na to spotkanie.
Przyjechali jacyś kosmicznie ważni kontrahenci. Tata Łukaszka, spocony i spięty, siadł przy stole naprzeciwko nich. Obok niego niedbale rozwalił się w fotelu Kubiak i opowiadał sprośne dowcipy.
O dziwo kontrahentom się podobały.
Wreszcie przystąpiono do rzeczy. Rozpoczęły się bardzo konkretne rozmowy handlowe.
- Nieźle sobie radzicie na rynku - rzucił komplement ktoś z tamtych.
- Och, chcielibyśmy iść do przodu tak jak Chiny! - odparł gładko Kubiak.
Goście momentalnie się zmarszczyli. Tata Łukaszka pobladł i drżącym głosem spytał:
- Coś nie tak?
- No wie pan!! - krzyczeli oburzeni goście i machali rękami. - Przecież w Chinach setki tysięcy ludzi siedzi w więzieniach albo jest rozstrzeliwanych, a małe dzieci pracują małymi rączkami za miskę ryżu! Jeśli państwo chcecie rozstrzeliwać kontrahentów to my dziękujemy!
- Chcielibyśmy iść do przodu jak... - zaczął Kubiak i spojrzał na tatę Łukaszka. - Jest jakaś dobra gospodarka w Europie?
- Szwedzka - odparł tata Łukaszka.
Tumult wśród gości się wzmógł.
- Czy Pan oszalał? - huczał szef gości. - Przecież w Szwecji potajemnie sterylizowano kobiety! Szwecja! Też mi coś!
- No to może USA! - nie wytrzymał tata Łukaszka.
- W USA jest kara śmierci - rzekł jeden z kontrahentów uroczystym głosem. - Jeśli wy chcecie, aby wasza firma była jak USA, to...
- Przerwa na fajkę! - zakrzyknął dziarsko Kubiak odsuwając fotel. Wszyscy wysypali się na korytarz i przeszli do palarni. Kubiak odciągnął tatę Łukaszka w jakiś kąt.
- Stary, musimy coś wymyślić. Znasz szefa tych kontrahentów?
- Tak trochę... - skrzywił się tata Łukaszka.
- Lubi gdzieś jeździć na wakacje?
- Taaak... Lata ciągle do Meksyku...
Pięć minut później wszyscy zasiedli znów przy stole.
- Chcielibyśmy, aby nasza firma szła do przodu jak Meksyk! - wypalił Kubiak.
- Ha! Meksyk! - zakrzyknął drwiąco jeden z gości. - Czy pan wie, że w samym Juarez zamordowano...
Urwał i spojrzał na swojego szefa. Szef kontrahentów patrzył w dal niewidzącym wzrokiem, na ustach błąkał mu się lekki uśmiech.
- Ach... Meksyk... Piękny kraj... - westchnął szef kontrahentów.
- Piękny kraj... - zaszumieli zgodnie jego pracownicy.
- Chcielibyśmy iść do przodu jak Meksyk - powtórzył Kubiak.
- To rozumiem! - ocknął się szef kontrahentów i rozmowy nabrały tempa.